Śniadanie mieliśmy dzisiaj bardzo międzynarodowe, spotkali się przedstawiciele byłych republik radzieckich -Armenii, Ukrainy, hm.... Polski i "Wielkiego Brata"- Rosji. Serdecznie zaprosiliśmy do Polski- Ormian z Erewania. W Erewaniu mieszka 1,5 miliona mieszkańców liczącej 2,5 mil. Armenii, nasi współbiesiadnicy pracują w korporacjach- on w Coca- Coli, a ona w Orange. Jak mówili polaryzacja społeczeństwa jest tam jeszcze większa niż w Gruzji, klasy średniej praktycznie nie ma. Co do śniadania to było smaczne, ciekawy był jogurt- bardzo gęsty, podobny do greckiego. Na 11.00 byliśmy umówieni z Dominikiem, z którym spędziliśmy cały dzień, bardzo interesujący dzień. Oprowadził nas po historycznym Tbilisi, omawiając kontekst historyczny, polityczny, obyczajowy itp. Dominik pracuje w organizacji pozarządowej, doskonale zna gruziński i masę innych języków, których nie będę tu wymieniać, to dzięki niemu mamy namiar na kwaterę w Mestii, dane podam później, może ktoś zechce skorzystać. Poznaliśmy miasto z innej strony, tej komercyjnej i bardziej "tubylczej"- ciekawa knajpa z gruzińską kuchnią, w której sięgnięcie do portfela nie grozi pokąsaniem, można tam wnosić zakupiony własny mocny alkohol. Panowie skoczyli po czaczę do sklepu obok- 0,5 mrożonej -3 lari, podobno ma moc, piłam piwo i gruszkową oranżadę, bo jak wiadomo, do picia nie ma głowy:).Cały naprawdę obfity obiad dla 3 osób- 28 lari. Byliśmy w ormiańskiej dzielnicy z cerkwią Cminda SAMEBA (św. Trójcy), która jest największą prawosławną świątynią Gruzji. Potem pałac prezydencki, dalej urząd, w którym można załatwić wszystkie ważne dokumenty w jednym miejscu- prawo jazdy, dowód osobisty i pewnie jeszcze milion innych, naprawdę prawdziwy zachód! Dalsza część pięknie odrestaurowanej starówki z wizytą w ormiańskiej herbaciarni, ruiny twierdzy, przejazd kolejką linową, potem tbiliskie jezioro, park rozrywki- naprawdę mnie urzekł- cisza, porządek, sielankowy nastrój i koło na wzór London Eye- za jedyne 2 lari, naprawdę prawie jak w Londynie. Tam i z powrotem wjechaliśmy kolejką szynową, bilet za 2 lari w jedną stronę. Aby zapłacić należy kupić kartę komunikacji miejskiej, którą potem doładowujemy dowolną kwotą w kasie np. kolejki. Plan jest taki, żeby jutro pójść do bani- czyli łaźni i na pchli targ. Nie będziemy się forsować, ponieważ w sobotę czeka nas pobudka o 4.00, bo o 5. 00 musimy być na dworcu z marszrutkami, o 6.00 odjeżdża busik do Mestii. Tam chcemy być do środy i nie będziemy mieli dostępu do sieci, potem może Batumi, zobaczymy, w niedzielę wracamy do Tbilisi, po drodze na pewno chcielibyśmy zobaczyć trochę południa i wschód, czy starczy czasu - czas pokaże, hm..